Żużel. Twierdza Rybnik nienaruszona. ROW z fenomenalnym Kurtzem wysoko pokonał Orła

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Brady Kurtz i Paweł Trześniewski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Brady Kurtz i Paweł Trześniewski
zdjęcie autora artykułu

Po raz piąty wystąpił u siebie w tym sezonie Innpro ROW i po raz piąty nie dał szans swojemu rywalowi. O jego sile przekonał się w niedzielę H.Skrzydlewska Orzeł Łódź, przegrywając w Rybniku - 36:54. Czysty komplet zanotował arcyszybki Brady Kurtz.

W innych warunkach w sobotę trenowali gospodarze, a inne zastali w niedzielę. Wszystko z powodu opadów, które nawiedziły Rybnik w porze nocnej i porannej. Nawierzchnia była tym samym bardziej namoczona, co oznaczało dla zawodników "Rekinów" pewien test, choć jak twierdził Grzegorz Walasek w rozmowie z Canal+ Sport 5, tor mimo wszystko nie zmienił się tak, jak można było się tego spodziewać.

Mocno przetestować gospodarzy chciały też łódzkie "Orły" liczące na to, żeby pierwszy raz od 1999 roku i triumfu ówczesnego ŁTŻ-u pokonać rybniczan na ich terenie w lidze. I jeszcze pierwsza seria niedzielnych zmagań przy Gliwickiej okazała się dość wyrównana, bo ROW prowadził tylko 13:11. Zwycięstwa zanotowały trzy najmocniejsze ogniwa miejscowych, a niewiele brakowało i Norick Bloedorn tak jak Jakub Jamróg wyprzedziłby na dystansie Olivera Berntzona w trzeciej gonitwie.

Jednakże co się odwlecze, to nie uciecze, bo Niemiec w piątej znalazł sposób po trasie na Tomasza Gapińskiego, a dzięki temu, że "trójkę" zainkasował Grzegorz Walasek, rybniczanie po raz pierwszy wygrali 5:1. Drugi taki rezultat był już autorstwa "kangurzej" pary Rohan Tungate - Brady Kurtz w serii trzeciej. We wcześniejszym wspólnym starcie przedzielił ich Berntzon. Gdyby fenomenalnej akcji nie przeprowadził na ostatnim łuku szalejący Kurtz, to reprezentant Szwecji zdołałby nawet pokonać ich obu.

Po dziewięciu wyścigach ROW miał bezpieczną przewagę, prowadząc 33:21 i wszystko wskazywało na to, że nie da sobie zrobić w niedzielne popołudnie krzywdy. Łodzianie nie chcieli się jednak poddać, o czym świadczyła ich jazda w dziesiątym biegu. W nim Walasek został kompletnie sponiewierany przez bardzo dobrze prezentującego się Mateusza Bartkowiaka i Berntzona. 47-latek mimo że prowadził po starcie, na dystansie spadł na ostatnią pozycję i 5:1 wygrał Orzeł. Ten jedyny dla niego raz w tym spotkaniu.

Nie był to zresztą łatwy mecz dla Walaska, bo w dwunastym biegu przegrał rywalizację na dystansie z Danielem Kaczmarkiem. Była to kolejna bardzo ciekawa konfrontacja na rybnickim torze pozwalającym zawodnikom na wiele. Kibice, którzy wybrali się na stadion, nie mogli więc żałować tej decyzji, choć pod koniec zmagań żużlowców zaczął nad nim padać deszcz.

ZOBACZ WIDEO: Łaguta jasno o kolejnym tytule mistrza świata. Pokonałby Zmarzlika?

A ci rybniccy oprócz tego, że mieli na co popatrzeć, byli na pewno bardzo zadowoleni z rezultatu, jaki widniał na tablicy wyników. Po trzynastym wyścigu było bowiem jasne, że ROW te zawody wygrał (46:32). W nim żadnych złudzeń nieźle jeżdżącemu Berntzonowi nie pozostawili Kurtz i Jamróg, którzy kontynuowali bezbłędne ściganie. Australijczyk i Polak mieli taką przewagę nad liderem Orła, że czwarte okrążenie mogli przejechać sobie na jednym kole.

Kurtz, którego w nadchodzącym tygodniu czeka start w Speedway of Nations w Manchesterze w barwach reprezentacji narodowej, dzieła dokończył w ostatniej odsłonie spotkania. Wisienką na torcie okazał się kolejny jego zjawiskowy pojedynek z Berntzonem. Szwed ponownie musiał bronić się przed 27-latkiem na dystansie i ponownie okazał się bezbronny. Kurtz tym razem od wewnętrznej wyprzedził przeciwnika, fundując publiczności kolejny żużlowy spektakl.

Bardzo dobre zawody zanotował również Tungate, tracąc punkty tylko w jednym starcie. Tym, co może martwić gospodarzy, to natomiast postawa ich juniorów. Na swoim terenie na tle dynamicznie prezentującego się Bartkowiaka wyglądali mizernie. - Czuję się fajnie na motocyklu, przyjemnie się jedzie, nie mam tylko trzech biegów programowych. Dziś było ich sześć, że musiałem aż chłodzić silnik - przyznał młodzieżowiec Orła po zakończeniu meczu w rozmowie z Canal+ Sport 5.

Wyniki:

Innpro ROW Rybnik - 54 9. Rohan Tungate - 12+1 (3,1,2*,3,3) 10. Brady Kurtz - 15 (3,3,3,3,3) 11. Grzegorz Walasek - 7 (1,3,0,2,1) 12. Norick Bloedorn - 5+1 (1,2*,1,1) 13. Jakub Jamróg - 12+1 (3,3,3,2*,1) 14. Paweł Trześniewski - 2 (2,0,0) 15. Kacper Tkocz - 1+1 (0,0,1*) 16. Kamil Winkler - ns

H.Skrzydlewska Orzeł Łódź - 36 1. Luke Becker - 5+1 (2,1*,0,-,2) 2. Daniel Kaczmarek - 6 (0,2,1,3,0) 3. Tomasz Gapiński - 1 (0,1,-,-,-) 4. Benjamin Basso - 5+1 (2,0,1*,2) 5. Oliver Berntzon - 10 (2,2,3,1,2) 6. Mateusz Bartkowiak - 8+2 (3,1*,2,2*,0,0) 7. Bartosz Nowak - 1 (1,0,0) 8. Seweryn Orgacki - 0 (0)

Bieg po biegu: 1. (65,07) Tungate, Becker, Walasek, Gapiński - 4:2 - (4:2) 2. (65,85) Bartkowiak, Trześniewski, Nowak, Tkocz - 2:4 - (6:6) 3. (65,22) Jamróg, Berntzon, Bloedorn, Kaczmarek - 4:2 - (10:8) 4. (64,40) Kurtz, Basso, Bartkowiak, Trześniewski - 3:3 - (13:11) 5. (65,47) Walasek, Bloedorn, Gapiński, Basso - 5:1 - (18:12) 6. (65,37) Jamróg, Kaczmarek, Becker, Tkocz - 3:3 - (21:15) 7. (65,15) Kurtz, Berntzon, Tungate, Nowak - 4:2 - (25:17) 8. (65,77) Jamróg, Bartkowiak, Basso, Trześniewski - 3:3 - (28:20) 9. (65,58) Kurtz, Tungate, Kaczmarek, Becker - 5:1 - (33:21) 10. (66,19) Berntzon, Bartkowiak, Bloedorn, Walasek - 1:5 - (34:26) 11. (65,47) Tungate, Basso, Bloedorn, Bartkowiak - 4:2 - (38:28) 12. (66,39) Kaczmarek, Walasek, Tkocz, Nowak - 3:3 - (41:31) 13. (64,80) Kurtz, Jamróg, Berntzon, Orgacki - 5:1 - (46:32) 14. (66,50) Tungate, Becker, Walasek, Bartkowiak - 4:2 - (50:34) 15. (66,33) Kurtz, Berntzon, Jamróg, Kaczmarek - 4:2 - (54:36)

Sędzia: Rafał Kobak Komisarz toru: Krzysztof Gałańdziuk Zestaw startowy: I NCD: 64,40 sek. - uzyskał Brady Kurtz (ROW) w biegu 4. Wynik dwumeczu: 104:75 dla ROW-u, który zdobył bonus.

CZYTAJ WIĘCEJ: Pościg XX wieku. Tomasz Gollob dokonał we Wrocławiu niemożliwego Arged Malesa zbiła Stal na jej torze. Żużlowy Ostrów czekał na to od 1956 roku!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty