Gigantyczna niespodzianka w Wimbledonie. Faworytka gospodarzy za burtą

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ADAM VAUGHAN / Na zdjęciu: Emma Raducanu
PAP/EPA / ADAM VAUGHAN / Na zdjęciu: Emma Raducanu
zdjęcie autora artykułu

Lulu Sun zapisała się w historii Wimbledonu. Reprezentantka Nowej Zelandii zwyciężyła ulubienicę gospodarzy Emmę Raducanu i jako pierwsza przedstawicielka swojego kraju w Erze Open zameldowała się w ćwierćfinale londyńskiego turnieju.

W tym artykule dowiesz się o:

Nagrodzona dziką kartą Emma Raducanu (WTA 135) pewnie wygrała trzy pojedynki i była faworytką niedzielnego spotkania z Lulu Sun (WTA 123). Aby lepiej przygotować się do tego meczu, Brytyjka zrezygnowała nawet z miksta, do którego zgłosiła się wspólnie z Andy Murrayem. Ta decyzja nie wszystkim się spodobała, ale jak wiadomo dla mistrzyni US Open 2021 to singiel jest priorytetem.

Sun celowała w siódme z rzędu zwycięstwo na trawie. Wcześniej przeszła przez trzystopniowe eliminacje rozegrane w Roehampton, a następnie wygrała trzy spotkania w głównej drabince Wimbledonu 2024. Już odniosła życiowy sukces w Wielkim Szlemie, jednak bardzo chciała pójść za ciosem i awansować do ćwierćfina��u.

- Kwalifikantki mogą być bardzo groźne - powiedziała przed meczem Raducanu. W niedzielę przekonała się, że miała rację. Nowozelandka zaprezentowała kapitalny tenis na londyńskiej trawie. Grała ofensywnie, częściej chodziła do siatki. Postawa ta mogła się podobać kibicom, którzy zebrali się na trybunach kortu centralnego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma 41 lat i jej uroda wciąż jest zniewalająca

Już w pierwszych gemach meczu Raducanu znalazła się pod presją. Świetnie grająca Sun z łatwością wywalczyła dwa przełamania i wysunęła się na 3:0. Wówczas Brytyjka odrobiła jednego breaka, lecz na więcej nie pozwoliła jej przeciwniczka. Gdy w siódmym gemie zawodniczka gospodarzy jeszcze raz przegrała własny serwis, stało się jasne, że partia otwarcia jest stracona. Tenisistka z Antypodów zresztą nie czekała i w ósmym gemie wykorzystała drugą okazję, zamykając seta wynikiem 6:2.

Druga część spotkania była niesamowicie wyrównana i trwała ponad godzinę. Raducanu zdawała sobie sprawę z tego, że każda utrata serwisu może jeszcze bardziej rozpędzić jej przeciwniczkę. 21-latka robiła więc wszystko, aby pilnować podania i nie bez trudu tego dokonała. Gdy zanosiło się już na tie-break, nastąpił atak Brytyjki, która w 12. gemie zdobyła przełamanie i zwyciężyła w secie rezultatem 7:5.

Na początku trzeciej części spotkania Raducanu przeżyła chwilę grozy. Poślizgnęła się na korcie, a jej lewa noga niebezpiecznie odjechała. Konieczna była interwencja medyczna, po której Brytyjka powróciła na kort i straciła podanie. Przełamanie wyraźnie uskrzydliło Sun, która sporo piłek kończyła. 23-latka była w zasadzie nie do ruszenia przy własnym serwisie. W siódmym gemie dołożyła jeszcze jednego breaka i wyszła na 5:2. Po zmianie stron nie dała sobie odebrać podania i wykorzystała drugą piłkę meczową.

Po zakończeniu spotkania Sun rozpłakała się na korcie. Po dwóch godzinach i 50 minutach zwyciężyła ostatecznie 6:2, 5:7, 6:2 i awansowała do premierowego wielkoszlemowego ćwierćfinału. W niedzielę zagrała kapitalnie. Skończyła 52 piłki, pomyliła się 44 razy i zdobyła 111 z 206 punktów. Raducanu nie miała takiej mocy. Zanotowała 19 wygrywających uderzeń, 21 błędów własnych i dała się przełamać pięciokrotnie.

Zwycięska Sun wystąpi w ćwierćfinale Wimbledonu 2024. Jej przeciwniczką będzie Chorwatka Donna Vekić, która w niedzielę wyeliminowała Hiszpankę Paulę Badosę (więcej tutaj).

The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania) Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród 50 mln funtów niedziela, 7 lipca

IV runda gry pojedynczej:

Lulu Sun (Nowa Zelandia, Q) - Emma Raducanu (Wielka Brytania, WC) 6:2, 5:7, 6:2

Program i wyniki turnieju kobiet

Czytaj także: Nie tylko Maja Chwalińska. Biało-Czerwoni grali w różnych krajach Wimbledon: deszcz nie zatrzymał Tomasza Berkiety

Źródło artykułu: WP SportoweFakty