Robert Lewandowski szczerze. "Wszystko buzowało w środku"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
zdjęcie autora artykułu

- Myślę, że mój puls podszedł pod dwieście na minutę. Stres i adrenalina skoczyły w górę - Robert Lewandowski opowiada o golu z rzutu karnego w meczu z Francją (1:1).

Z Dortmundu Mateusz Skwierawski

W ostatnim spotkaniu turnieju polska reprezentacja wywalczyła punkt z Francją. Wyrównał Robert Lewandowski, który musiał powtórzyć strzał z jedenastu metrów. Za pierwszym razem Mike Maignan obronił, ale opuścił linię bramkową. W drugiej próbie Lewandowski był lepszy.

Co ciekawe, na poprzednim dużym turnieju, czyli mistrzostwach świata w Katarze, Lewandowski też strzelił gola z Francją za drugim razem. W 1/8 przegraliśmy wówczas 1:3.

- Jak widać, lubię powtarzać karne z Francą - uśmiechał się kapitan kadry. - Przed pierwszym strzałem widziałem, że ich bramkarz wyszedł. Od razu sygnalizowałem to sędziemu. Ale wiadomo, powtórka karnego nie jest łatwa. Myślę, że mój puls podszedł pod dwieście na minutę. Stres i adrenalina skoczyły w górę. Miałem parę sekund, by się uspokoić, utrzymać koncentrację. Powtórka rzutu karnego to niewiarygodne emocje, wszystko w tobie buzuje w środku. Przy drugiej próbie wiedziałem, że muszę uderzyć tak, by bramkarz nie złapał piłki nawet, gdy wybierze dobry róg - opowiada Robert Lewandowski. Można było więcej

Kapitan kadry podsumowuje spotkanie z Francją. - Remis z takim zespołem daje promyk nadziei. Z perspektywy czasu można analizować całe mistrzostwa. Mecz z Holandią... hmm, szkoda, że tam nie zdobyliśmy przynajmniej punktu. Teraz możemy gdybać, analizować, ale na pewno inaczej czulibyśmy się wtedy w spotkaniu z Austrią - mówi napastnik.

Lewandowski dostrzega wiele pozytywów w ostatnim meczu turnieju. - Myślę, że graliśmy dobrze w środku pola, staraliśmy się rozgrywać akcję. W pierwszym fragmencie drugiej połowy za bardzo się cofnęliśmy, straciliśmy gola. Ale utrzymaliśmy koncentrację i spokój. Nie było chaosu, nie spuściliśmy głów. Wzięliśmy się szybko w garść - analizuje piłkarz.

Lewandowski żałuje, że we wcześniejszych meczach nie mógł pomóc kadrze. - Dopiero z Francją czułem się dobrze. Przeżywałem na tym turnieju trudne chwile, chciałem wspierać drużynę na boisku, nie tylko poza nim. Bramka była dla mnie ważna, zaznaczył swój udział na dużym turnieju, ale szkoda, że nie mogłem grać wcześniej. To bolało, czułem niemoc - komentuje "Lewy". Podziękowania dla kibiców

Piłkarz przyznaje, że poziom rywali w fazie grupowej był bardzo wymagający. - Mecze z Holandią, Austrią i Francją były dla nas bardzo dużym wyzwaniem. Zasłużyliśmy na remis, punkt cieszy. Taki mecz pokazał nam, że potrafimy rywalizować z rywalami tej klasy. Myślę, że poziom naszej grupy to był ćwierćfinał Euro, nawet więcej - twierdzi kapitan kadry.

Lewandowski chwali kibiców za wsparcie w Niemczech. - Ich doping był czymś fantastycznym. Polscy fani dali show, to duma grać na takich stadionach z naszymi kibicami. Meczem z Francją chcieliśmy podziękować im za całe wsparcie na tych mistrzostwach. Te chwile zapamiętam na długo - komentuje. Wciąż czuje ogień

Na koniec Lewandowski potwierdza, że nie myśli o zakończeniu reprezentacyjnej kariery. - Ja cały czas czuje w sobie ogień. Dopóki go mam, będę z uśmiechem i dumą reprezentował nasz kraj. Orzełek jest dla mnie najważniejszy, mimo że czasami jest trudno. Wiem, że dla wielu jesteśmy autorytetami, ale czasem nie wszystko nam wychodzi, popełniamy błędy. Nie chcemy się jednak poddawać i rzucać ręcznik. Walczymy dalej - kończy kapitan reprezentacji Polski.

Biało-czerwoni zdobyli na Euro 2024 jeden punkt w fazie grupowej. Przegrali z Holandią (1:2) i Austrią (1:3) oraz zremisowali z Francją (1:1) na zakończenie turnieju.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty