To była "rzeź". Co za obrazki w Tour de France!

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Eurosport / Tak wyglądał 9. etap Tour de France
Twitter / Eurosport / Tak wyglądał 9. etap Tour de France
zdjęcie autora artykułu

Francuz Anthony Turgis wygrał 9. etap Tour de France. Kolarze na blisko 200-kilometrowym odcinku ze startem i metą w Troyes mierzyli się z piekielnie trudną trasą. Na niektórych fragmentach, tych szutrowych, byli nawet zmuszeni prowadzić rowery.

- Trzeba być niezwykle czujnym, bardziej skupionym niż w sobotę. Należy zachować ostrożność na każdym odcinku żwiru, na każdym podjeździe i na każdym zjeździe. Jest wiele czynników, które mogą sprawić, że zaliczysz upadek albo utkniesz z tyłu. W niedzielę można przegrać cały wyścig - mówił przed startem 9. etapu Tadej Pogacar, lider klasyfikacji generalnej Tour de France.

Jego słowa nie mogą dziwić, gdyż w niedzielę (07.07) przed kolarzami stało niezwykle trudne wyzwanie. 199-kilometrowy etap mający swój początek i koniec w mieście Troyes był bowiem prawie w całości rozgrywany na nawierzchni szutrowej. Co więcej, trasa składa się głównie z niewielkich podjazdów i była niemal pozbawiona płaskich odcinków.

Przewidywania Słoweńca okazały się prawdziwe. Na kilku etapach podjazdy były na tyle strome, że kolarze rezygnowali z dalszej jazdy. Biegnąc, prowadzili swoje rowery. Tak było przed wjazdem na jedno ze wzgórz, przez które wiodła trasa. Nachylenie terenu po jej lewej stronie było tak duże, że uniemożliwiało jazdę.

Zawodnicy, którzy wybierali tę drogę, musieli więc zsiadać z rowerów. W efekcie na dość wąskiej trasie wyścigu wybuchło duże zamieszanie, a przed podjazdem na wzgórze ustawiła się kolejka oczekujących na możliwość kontynuowania jazdy kolarzy.

- To jest rzeźnia. Co za chaos! - krzyczał komentator angielskiego Eurosportu.

Również nawierzchnia, po której jechali kolarze, nie ułatwiała im zadania. Nad całą trasą unosiły się tumany kurzu, co widać m.in. na udostępnionym poniżej nagraniu.

9. etap Tour de France wygrał Francuz Anthony Turgis, który przewodził kilkuosobowej grupie i  przekroczył linię mety w czasie 4:19:43. W czołówce klasyfikacji generalnej nie doszło do większych przetasowań, a wszyscy najwyżej notowani kolarze dojechali w trzeciej grupie.

Lider Tadej Pogacar stracił 1:46 do niedzielnego zwycięzcy. Tuż po nim na metę wjechali drugi w klasyfikacji generalnej Tour de France Remco Evenepoel, a także plasujący się na trzecim miejscu Duńczyk Jonas Vingegaard. W tej grupie etap ukończył także Michał Kwiatkowski.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty